Ten dom… który serce pamięta pokrywa z wolna szarawy kurz… Nostalgią dusza jest zaklęta lecz nie powróci do niego już…
Ten dom… zawsze wsłuchany uważnie w gwar śmiechu, szept... szloch czasami błahość żartów i dysput na poważnie… teraz pustką się stał pomiędzy ścianami.
Ten dom… bez serc bijących pogłosu Bez niczego więcej, co go tworzyło… Nie spaja już wspólnych kolei losu Tak niestety! Niestety tak się złożyło.
Lecz;
Ten dom… pamięć zachowa na wieki Nawet, gdy już zbuduje się nowy… Choć zburzony, sercu nie będzie daleki Bo to dom prawdziwy był a nie towarowy…
Można mieszkać pod mostem, pod niebem gwieździstym, w mieszkaniu, w pałacu... i go mieć, albo nie mieć... Dla mężczyzny jedno ma on znaczenie. Piękny wiersz. Pozdrawiam. :)
Niesamowicie poruszający wiersz... Twoja poezja jest zachwycająca, mnie osobiście porywa za sobą całkowicie. Zabieram go bezzwłocznie do swojego serca.
Miło Maju! :) Piszesz lepiej… bo wiesz, jak sam sobie ugotuję choć czasem innym smakuje, to ja wolę jak gotuje Ktoś i wtedy smakuje mi najlepiej… a Ty serwujesz przecież wyśmienite poetyckie dania:) Dziękuję i pozdrawiam :)
Też miałem niedawno robione echo serca... wynik był... to znaczy, że sygnał miał się od czego odbić a i leków nie zaserwował mi lekarz żadnych więc mniemam z tego, że jeszcze trochę pociągnę :) Aniu szron na skroni to mądrość a metryka... no cóż... dla niej szuflada a wiosna w sercu niech trwa... :)