Menu
Gildia Pióra na Patronite

Preludium

Tego dnia ludzie tajemniczo zniknęli z ulic ciemnych miast.
Nie szukali więcej zagadek, nie pragnęli odkryć alchemii losu.
Wizja pustego miasta podniecała, a zarazem przerażała swoją nieodmienną ciszą.
Cisza dobijała. To w niej najczęściej rozbrzmiewał krzyk,
to ją nazwano naszym przekleństwem,
to w niej grzebano umarłych.
W niej dogasały ostatnie płomyczki radości,
przeistaczały się w ciemność ostatnie świetliki niewinnych dusz.
Świat milczał, jednak mimo ciszy w nas tliła się nadzieja.
Ta iskra stawała się naszym światłem, my zaś ogniem.
Aleje uliczek pięły się w nieskończoność w półmroku latarni.
Za kurtyną jesieni wiosna słodko łkała.
Łzy stały się nowym symbolem czasu,
opadające liście, mieniły się w barwach amarantu, czerni i czerwieni.
Splecione dróżki tajemnicą okrywały uwikłane w zapomnienie ścieżki.

550 wyświetleń
5 tekstów
2 obserwujących