takie niewypowiedziane
tak bardzo nie chce
układać słomianych słów
kłos, o mały włos
co żyją swym własnym
- albo żadnym -
dopóki o nie nie spytam
jak podejść do pisania
co mnie tak zwala z nóg
i z rąk
pozbawia
całe te chwytanie sensu
czy tylko te osiągalne
jest moim ostatnim horyzontem
zza którego nie wystaje
promień w życia kole
co kole
więc nazajutrz przetrzeźwię się w cieniu
- albo się w cale nie przetrzeźwię -
oświecenie?
pal licho
i w mroku przyświecę kolejnym godzinom
podniosę palce
albo jeden
wiedząc że całe te dłonie
są w stanie nadrobić dotyk
albo Ciebie
a gdybym podzielił swój czas
dla
albo nas
zdążyłbym stanąć w miejscu
albo obok bym zdążył się spóźnić
zrozumieć czas
albo zwyczajnie bluźnić
kładąc nacisk
nie - rękę
przyjrzeć się dokładnie
niewypowiedzianym zdaniom
powiekom nadać polot
w tym roztrząsaniu
i kamień zostawić ożywionym oczom
ot tak
dzisiaj nie jestem w formie
która potrafi wylać
co się we mnie przelewa
- - -
mówiąc dobranoc
jestem dowodem nadziei
i upadku kolejnego dnia
Autor