tak więc sączę sobie zimne piwo po zimnym dniu w ciepłym pokoju
etykieta już nie odłazi nie tak jak moja oderwania na chwałę różnic temperatur panujących czasem w człowieku
jest stabilnie, choć gdybym miał stanąć na jednej nodze przyparłbym ją do ściany, orzekłszy że grawitacja wcale nie wyznacza mi granic miejsc w których coś ma spadać
- wznosić można się dokądkolwiek aczkolwiek niebo wydaje się dalej, niż ktoś tuż obok, tej szaro białej, czasem przystawionej meblem ściany
jako iż to dziennik i pora całkiem w bezruch skupiona - może nie palce - ino człowiek ubrany w spokój - jak cisza przed burzą, wpatrzona w malowane wrota mogę śmiało się wstydem zarumienić, mam prawo je łamać mówić, że milczę i tworzyć coś na pozór
ostatnio rozciągam palce w kolejne pisanie i nie łamie mnie w krzyżu gdy kciuk nie idzie w górę
bo wiem że dłoń nie może mi opaść, gdy złapię kogoś za ramię