Tak pięknie mówisz do mnie rzęsami, że mnie kochasz… Bez słów, bez niepotrzebnych gestów… jedno zalotne mrugnięcie i wszystko staje się muzyką…
Dotykasz palcem moich ust drżących zamykając wszystkie słowa zachwytu… Każesz całować…najpierw lekko… jak muśnięcie skrzydeł motyla… później mocno…do utraty tchu…
Dotyk już nie wystarcza w miłosnym uniesieniu… Zbyt wiele emocji się uwolniło… ciało domaga się uścisku… i czucia całej siły namiętności…
Ogień tańczy w kominku w rytm naszej muzyki ciał… Trzaskają drwa… mieszając się z nutkami kochania…
W półmroku oczy zamykasz zmęczona…spełniona…szczęśliwa… Kładziesz głowę na mojej piersi… obejmujesz ręką…i zasypiasz… A ja jeszcze chwilę patrzę…i za Tobą odpływam…
Czasem jest trudno być romantykiem gdy gąszcz problemów dzień szarością maluje...ale nie zmienia to faktu, że moja żona jest dla mnie księżniczką...dla której słowem, czynem i pieszczotą hołd należny oddaję...:). Dziękuję Wam :)