Szukałam weny na rozstajach napotkałam zająca w zamian który skakał rozradowany zamiast siedzieć cicho pod miedzą jakby usiłował wejść na wieżę wspomnień a i szpak przy drodze tylko wzrokiem błądził obok murku który wąwóz przecina drogą mleczną w czasie przeszłym na nocy nieprzespanej
Dąb symbol słowiańskiej siły zaplątany w szarej pleśni obok bucik lokalnej gwiazdy w rozmoczonej glinie odciśnięty tylko wrotycz bogaty w pąki na trasie rowerowej obok oziminy ciągle przywołuje wspomnienia tamtej mgły ulotnej spojrzeniem oplatającej znikające niedopowiedzenie uskrzydlonej myśli napełnionej weną wyciętej niepokornym słowem
Pszczółki zapracowane na lipie kwiatostanem obsypanej w tym jedynym korzeniu wieloraczki trzymające się razem nieboraczki obok Chrystus zatroskany w martwym drzewie wyciosany i ten sam bezkres za zakrętem