Szelest nieznośnych nazw utulony w mojej głowie rozbrzmiewa echem po przekątnej serca. Dzieli na pół narody. Nagradza umarłych oraz ślepych. Tonie w przestrzeni oraz czasie. Ukrywa się w czwartym wymiarze grzechu. Krzyczy głośno Twoje imię rozrywając zachłannie wstęgi głodu. Cichutko okrada morderstwo z jej ofiar. Aborcją podpiera kolana wypluwając na próg ulicy kalejdoskopową prostytucję. Codzinnie rano robi swoim dzieciom kanapki ze smakowitą eutanazją. Utula do snu naiwnych nucąc kołysanki powycinane ze śpiewników kłamstw. Upija się złotem brylantów po czym myje zęby ekstraktem oszustwa.
W minucie śmierci upada na kolana błagając Boga o przebaczenie.
yesem- dzięki RozaR - nigdy nie byłam z tych co podają gotowa receptę interpretacji- poezja to sztuka, a sztuka jest róznie interpretowana w zależności od odbiorcy. Jednego zachwyci, drugiego zgorszy. Ile ludzi tyle róznych reakcji. pozdrawiam