Szczerze mówiąc nie oczekiwałem Na ponowne przyjście Chrystusa Wydawało mi się to takie bajkowe Ale bardzo bardzo zaskoczył mnie Bo osobiście szukał i przyszedł Przyszedł do mnie pod postacią Mądrej dobrej i kochającej Kobiety
Jest taki niedoktrynalny I kompletnie nie sakramentalny Piękny i tak mocno mocno cielesny Potrzebuje mnie tak samo bardzo Jak bardzo potrzebuję Go ja
Tak Bóg wreszcie jest kobietą Wiele tak wiele wymaga ode mnie Część mnie zdecydowanie odtrącił Zostawiając tylko skromność Niewinność nieśmiałość wstydliwość Oraz oczywiście silną im sprzeczność Przekorę pełną ostrej buntowniczości
Lecz nie żąda modlitw kadzideł Klęczenia celibatu świętości Tak bardzo cieszę się że jest ze mną Celebrujemy tylko prostotę bycia razem W miłości uczciwości uśmiechu Radości życia przez dobre czyny
A to wszystko po prostu codziennie Od poniedziałku do piątku Oraz jeszcze w sobotę i niedzielę
Z pewnością tam gdzie miłość, mieszka Bóg. A wizja, że może on być bliską osobą jest jak najbardziej do przyjęcia. Więc, miłość niech kwitnie. Im jej więcej, tym człowiek lepszy dla innych.
Giulietka, pięknie to odczytujesz i dla mnie jest to bardzo zrozumiałe. Nasza wizja Boga jest tylko wizją, choć faktycznie dla mnie Bóg ma raczej męskie oblicze, to jednak może się objawiać każdemu inaczej. Oglądałam wiele razy film Chata i dla mnie wytłumaczenie tego w tym filmie przemawia. Choć co do tego utworu, nie chce się wypowiadać, może nie potrafię z rożnych względów...
Człowiek został stworzony na podobieństwo Boga i chciałby stworzyć Boga na podobieństwo człowieka. Ale to pomyłka umiejscawiać się na Jego miejscu. Co innego dostrzec Boga w człowieku, w jego dobroci, pięknie, talentach, ale to tylko rysy Ojca w twarzyczce dziecka, nie Jego tożsamość. I tak będę odczytywać ten wiersz, jeśli pozwolisz, Mirku. ;)