Świerszcze stadami stroją instrumenty Kos i szczygieł ćwiczą operetki Nie ma większej od Ciebie zachęty Dla ledwo opierzonej poetki
Wbija się w nozdrza zapach rzepaku Chłód Celsjusza nad ranem Rekompensują to pola czerwonych maków Potrzeba ogrzania się drugim ciałem
Letnimi nocami świt goni zakochanych Gdzieś w stogach siana Pośród ciał, oddechów i myśli splątanych Rumieńcem okrywa ich z rana
Rześkie ciała krwią gorącą przepełnione Polnymi ścieżkami kroczą Gdy sady białymi jabłoniami wypełnione Mają siebie tylko nocą