stworzyłeś mnie
na podstawie przypuszczeń
domniemanej wolności ducha
z domieszką grawitacji na ustach
zdziwieniu patrzę w oczy
gdy milknie wewnętrzny hałas ty trzymasz mnie
na dystans w szufladzie z wierszami
jak wstydliwy materiał do gazet
albo jeszcze bardziej wstydliwy gadżet
chciałabym kilka tych nocy zasypiać spokojna
z niewielkim bólem świadomości nie umiem cię zatrzymać
w szufladzie trzymam tylko bieliznę a wiersze rzucam ptakom
jak kawałki chleba i ziarna gdy znikają na niebie
wierzę że słowa potrafią latać nie muszę się troszczyć
odmawiać modlitwy