Stanęłaś w obronie dzieci Stanęłaś w obronie siebie Ukochałaś siebie bo kochałaś dzieci
Pokonałaś własny strach Bo wiesz, że życia sens to nie ból Bo wiesz, że Bogu nie chodzi o ciągły lęk Bo chcesz dla nich ciepło, radość i wdzięk I godność
Powiedzą ci że pracowałaś(to nic) Więc on samotny był
Powiedzą ci że źle usługiwałaś(to nic) Więc cię mocno bił Powiedzą ci że źle gotowałaś(nic to) Więc miał prawo pić Oj, niejedno powiedzą Tak ich zniszczono i inaczej już nie myślą Oni nie posypią dziś głowy popiołem Przecież to oni wiedzą najlepiej
Wyrzucą cię z konfesjonału Odprowadzą wzrokiem na ulicy Pokażą palcem co pali jak stos I wyrwą najświętszy sakrament z ust Taką miłość im dali Więc nic innego nie umieją tobie dać
Dlatego w twoim imieniu mówię ja Siedmiu grzechów kościoła kat Pójdźmy razem we wzburzony nurt I wpław Strąćmy zakłamania święty stan Na tej ziemi trzeba nowej teologii Wyzwolenia - choćby tylko o żeńskość zatartą chodziło Spalmy traktaty, katechizmy i dogmaty z kamienia I jak feniks z popiołów Wznieśmy nie kościół powszechny A prawdziwie Chrystusowy Podaj dłoń Wolności i Miłości I chodź
Niech myślą - niech myśl nimi wstrząśnie Czterdzieści razy w czterdzieści dni
Tekst oparty na życiu jak to u mnie i interwencjach policyjnych, ale żałuję , że jest tak mało komentarzy, bo to jeden z najlepszych moich tekstów i dotykający problemów kobiet poniewieranych przez wszystkich ludzi, wszystkie systemy i religie. Tu nie ma akurat grosza cynizmu ale jest ironia i sarkazm z kołtuństwa, prawd, cnót, którymi przesiąkliśmy jako ludzkość, bo uwierzylismy, że prawdą jest 2000 krotnie powtarzane kłamstwo, poniżenie,. Wąz dał Ewie wiedzę! I tego jej nie wybaczą tyrani.