Sprzeda z kolana dzieciństwa strup abyś tylko się zaangażował weźmie od ciebie ból siny jak niebo listopadowe
Na klęczkach w kufajkach z tanimi papierosami w gębach stare popegeerowskie baby i dzwonek na alarm w niebie ratować przyszło zza miedzy umierający porządek...
Dziwne skojarzenie z wierszem Twoim,ale Beskid Niski. Teraz narzekają na wymarłe wsie i zarastające zbocza gór. Wtedy były PGR i pegieerowskie baby. Wsie żyły człowiekiem prostym. Zamiast likwidować było na hale wypędzać kolejne stada owiec, krów i kóz, a tak znowu jabłko padło daleko od Irlandii, drugie nie wdało się i nie zostało nawet trzecią Japonią,choć przecież tak naprawdę kwitnące wiśnie tam są smutkiem i zaproszeniem do samobójstwa.