Sonet dedykuję Poecie już śp. Januszowi, Janusz Cygan (Xavierowi).
Błękitnym stylem sam zapisał siebie – w troski zakuty bez znieczulenia giął, po drodze zgubił buty, a jednak wspiął. Malował piórem – swoim, w kartkorzeźbie.
W noc księżycową z uniesioną głową przeniknie myśli, by usiąść za biurkiem. Nasączy w źródle – prześle krzyża znakiem. Zbawiony, silny – przejdzie drogę nową.
Nieprzewidziane wyroki boskie, wiem: kruche to życie, zawoalowane... Będąc w edenie opowie nam snem – dzień.
Strofami chwytał za serce dogłębnie, nie ugiął choć był w potrzebie. O Panie – unieś pod skrzydła swe, niech jeszcze frunie
Janusza miło wspominam z eliteratów tam można było poznać ludzi z innej strony tej właściwej, tej jakiej się jest /dzięki za wspomnienie o J.C/ pozdrawiam