Smukły modrzew igły skruszył wyblakłą zielenią porzucało niebo kleksy na kartki papieru
Stara zawiść w cieniu zgasła niepodległość śpiewa dzika róża już przemarzła wiatr szeleści w kniei
Na rozstaju obok wierzby cisza echem woła przy manowcach gdzie nostalgia przystanęła Wena
Uciekając z codzienności w ramiona przygody i stworzyła rymy zgrabne dościgając młodość
Lecz przybiegli ludożercy godność w jasyr wzięli zżarli radość grzebiąc pełnię i kalecząc Wenę
I choć miejsce było piękne powstaniec przystanął niebo okrył kir żałosny a powstaniec skonał