Słońce uwielbia te linie. Promieniem maluje krzywizny, Całuje rumieńce i blizny, Ciepłem wędrując po mojej dziewczynie.
Objęte milczeniem Czarne jeziora gwiazd. W oknach miast kołysanki blask I moje usta przy Twoim ramieniu.
Nocami w świateł ozdobie Słowo "Jesteś " wybiega z dreszczem. I jeszcze raz, i jeszcze… Horyzont zamglony Do snu kładzie pąki dłoni. Jesteś taka właśnie mi i sobie. Łagodny smakiem łez płomień, Którym tak prosto pisze się wiersze. Powietrze między domem a Bogiem. Nic nie jest lepsze.
Quid Quidem