Siedziała sama na pustym, miękkim fotelu. Smutek był w każdej łzie spadającej z jej bladego policzka. Osamotnienie stało nad nią torując drogę powrotną nadziei. Nienawiść szeptała jej słowa, które wypowiedziane siały w jej sercu agresje.Ona jednak siedziała i pomimo okrutnego dla jej duszy towarzystwa nie zwracała na nic uwagi. Przez cały czas ogrzewała ją wiara, która zaszyła się w małym, cieplutkim kominku będącym ostoją dla jej rozemocjonowanego, młodego serca.