w majestacie niebiańskiego posłańca dusza oczyszczona
na ziemię sfrunął by zgładzić smutek i szeptem przypomnieć że ten Ktoś na górze kocha nas bezwarunkowo
bielą swych skrzydeł rozjaśnił mrok piórami łzy otarł i moje serce przetopił na diament, który co dzień w kieszeni noszę, by dzielić się nim z tymi, którzy nie mają tak wiele jak ja bo mam dłonie dwie by wyciągać z piekła bliźnich mych chwytać ich mocno i ku górze ciągnąć gdy spadają