Hej krytyku po co ten stres
Sie bardzo poeta krytyk dwa w jednym złości
Że nie chcą z nim gadać o poezji przyszłości
No to w ramach herezji odchmurnienia poezji
Odpowiem mu nim temat zdechnie w amnezji
Zrodzonej z normalnej wesołej codzienności
W której próżność niepotrzebnych myśli nie gości
Drogi krytyku najpierw poeto widzę że potem
Po co bajdurzyć o oczywistym w te i z powrotem
Ludzie będą pisać poezję jak piszą i pisali
Chodzi tylko o to żeby się w wersy im nie wpieprzali
Wszelcy znawcy samozwańczy wszechwiedzący lunatycy
I ci uczeni z dyplomami literaturoznawcy krytycy
A nawet jeśli wszyscy piszący widzieć krzywdę przestaną
A nawet jeśli wena zostanie za jakąś pustki tamą
A nawet jeśli zapomnimy co to metafora
A nawet jeśli połkniemy znieczulicy potwora
A nawet jeśli nie stanie choćby częstochowskich rymów
A nawet jeśli braknie ludziom do dytyrambów czynów
A nawet jeśli braknie skrzydeł wenie i nie przyleci
A nawet jeśli za poetą żadna już Muza nie poleci
A nawet jeśli zapomną i nie będą już eksploatować tęsknotę
A nawet jeśli przestaną panegirzyć samotności głupotę
A nawet kiedy totalnie odlecą anioły i wyschną wszystkie łzy
A nawet jeśli przestaną się śnić sny stracą swój zapach bzy
A nawet jeśli serce przestanie poetów wzruszać
A nawet jeśli nieprzyjaznym duchem będzie dusza
A nawet jeśli sprzeciwi się zaklęciu w średniówkę Bóg
A nawet jeśli alkohol to też już nie dla poetów cug
To przecież kochanieńki krytyku do jasnej cholery
Kto zabroni wtedy poecie pisać covery
Autor