Serce z żalu mi pęka, tęsknota trawi duszę, wylewam łzy codziennie. Wiem, modlić się muszę. To modlitwa już za ..., nie o ... . Ta druga niewysłuchana. Może mało gorliwa była? Może za krótka dla Pana? A może niegodna jestem, by wola Jego inna była, może nic nie rozumiem, a może zbyt dużo grzeszyłam? Nadzieję miałam na cud, choć rozum wątpił i ją rozwiewał, bawił się nią, sprowadzał na ziemię, po czym znów w optymizm odziewał. Być może limit cudów mam już wyczerpany? Wiem tylko o wyproszonych, nie wiem, ile bez modlitwy było mi danych.
Bardzo dobry wiersz... Zmuszający do refleksji na temat problemu, który nie jednego wierzącego doprowadził do poważnego kryzysu - zwątpienia we własną "przytomność" (godność), u której podstawy leży coś dużo bardziej poważnego, co "każe" zastanowić się nad tym "w kogo" tak naprawdę wierzę? A może wierzę właśnie w "coś" co sobie na własny obraz (potrzeb/marzeń) wymyśliłem, a to że Bóg jest wszechmocny, wszechwiedzący, i że jest miłością to tylko "od święta", zwłaszcza jak mi się wszystko dobrze układa w życiu? Ergo, [...]