Menu
Gildia Pióra na Patronite

Święto w dolinie Dionizosa

Senne rojenia zawitały do mej głowy,
poranek z pierwszym oddechem.
Sny przypominały królewskie łowy,
winogrona z kobiecych ust
smakowałem ze wstydliwym lękiem.

Zmierzch a ja byłem już nieważki,
kiedy napój bogów polała jasnowłosa.
Kibić jej lekka niczym skrzydła ważki ,
przypomniała mi o święcie Dionizosa

Czy była nimfą? Olimpijską boginią ?
Piękniejszą od woni cyprysów i morza.
Tańczyła i była wtedy rzadką lilią,
oczami płonącymi tak jak zorza.

Słońca przebłysk otula twarz moją,
budziłem się z tą smutną epoką.
Ona dla nas małych jest ostoją,
Dionizje szaleńców pod laurami opoką.

W owej dolinie piękna puchar zaklęty,
w winie, śpiewie i kobiecych biodrach.
Niższości emblematem jesteś tu przeklęty,
głupi pokładamy ufność w marnych rządach.

Czasami w snach powracam na Dionizje,
serce śpiewa refren Carpe Diem.
Radosnym majestatem snuję taką wizję,
wiedząc, że w tej szarej strefie ginę.

Dziękuję Ci Maćku M

12 114 wyświetleń
188 tekstów
7 obserwujących
  • fyrfle

    29 June 2016, 16:49

    Interesujący.