przyszedłeś do mnie we śnie w nasyconej barwami scenie w swej śnieżnobiałej sutannie tłem była lucerny zieleń
biel a w dłoni czerwień księgi tomik poezji - pomyślałam poprosilam o piękny wiersz z Twoich ust usłyszeć go chciałam
z uśmiechem zapytałeś o tytuł "Do sosny polskiej" - rzekłam nieśmiało zamyśliłeś się przez chwilę na zdziwienie to wyglądało
kartkowałeś pożółkłe stronice piórem zapisane przemykały tytuły piękna kaligrafia i tytuł "Dla Matki..." moją uwagę szczególnie przykuły
poruszyło się Twoje oblicze nie odnalazłeś wskazanego tytułu czerwień okładki ujrzałam w zieleni speszona pobiegłam po wiersz do domu
po drodze autograf mi się zamarzył pod Twoim wierszem na mojej kartce lecz i ja go nie odnalazłam choć wszędzie szukałam uparcie
już nie wróciłam do pięknej sceny sen się rozpłynął, uleciało spotkanie we mnie pozostał niedosyt po przebudzeniu... podekscytowanie *** to jednak nie koniec historii rzecz teraz dzieje się na jawie w moje ręce wpada "Niedziela" i co czytam? Sprostowanie
Redakcja przeprasza, prostuje w błąd wprowadziła czytającego: "Do sosny polskiej" - wiersz nie jest autorstwa Jana Pawła II - Anna Szyrwińska - kwiecień 2005