Są chwile, w których tylko zegar tyka a tlący się płomień świecy przenosi mnie w świat wspomnień… otwieram jeszcze raz listy pokryte patyną czasu wgłębiam się w sens literek zagubionych gdzieś w gąszczu zasuszonych płatków róż i pieczęci twoich warg pachnących do dziś malinowym krzewem i tobą i gdy zamykam oczy jestem tam, gdzie kiedyś zatrzymał się dla nas czas między trzepotem rzęs a dotykiem pamiętasz ? nie zgadniesz jednak ile razy wtedy jesteś we mnie a ja w tobie na przekór obcym wczoraj i jutr nie naszych dłoni… proszę pomyśl czasem o mnie a obiecuję że w kolejnym życiu nie pozwolę ci już odejść z naszej łąki…
Człowiek by chciał coś mądrego napisać pod takim wierszem... mnie na myśl przychodzi tylko że czytając narasta w środku gdzieś pragnienie... chęć by ktoś kiedy i o mnie tak wspominał .I jakaś odrobinka zazdrości się w człowieka wgryza że można być tak umiłowanym komuś...cudowny wiersz Gerardzie... cudny-pozdrawiam:)