Klepiąc biedę...
Ruszyła bieda przez świat szeroki
błądziła po nim...zaczepki szukała...
gdy w końcu na ludzi natrafiła
nie zaproszona przy Nich...została.
Nie była gościem mile widzianym
lecz...nie wiedzieli jak się Jej pozbyć.
Jak cień za ludzkim losem chodziła
wśród Nich zamieszkała i wspólnie żyła.
Pod jednym dachem razem z niedolą.
Żadnych powodzeń się nie obawiała.
Tak się przejęła życiowa rolą
że wciąż jak w teatrze ją odgrywała.
To życie! Nie jakaś przeklęta premiera!
Na którą szykujesz się co dzień od rana.
Precz! Uciekaj stąd jak najdalej!
Nie będziesz więcej poklepywana!
Odeszła...lecz z czasem powraca
pokręci się...wciąż gnębiąc ludzi...
cóż zrobić...taką ma pracę
bez której i nadzieja się...nudzi.
A gdyby nie klepać biedy
czy wciąż mielibyśmy nadzieje?
Bo przy nadziei- marzenia snujemy
a życie choć biedne...pięknieje.
Dodaj odpowiedź 27 April 2012, 20:56
0 To nawet zastanawiające...zauważyłam że przychodzi czas to wszyscy piszą na jeden temat(tworzą) jakby się cichcem umówili...i ja tez tak trafiam z tematem...
Odpowiedź 27 April 2012, 20:46
0 ależ kochana...poziom podstawowy lecz czas...teraźniejszy:)
Odpowiedź 27 April 2012, 20:24
0 Oj....nie mów hop...nim dwudziesta czwarta wybije godzina...;)
Odpowiedź 27 April 2012, 19:47
0 Nie jest źle:)
wiersz kochana...: chociaż niektórzy klepią biedę...są wciąż zdolni do marzeń...nie tracą nadziei.I tak właśnie często jest bieda...nadzieja...marzenia...wszystko to jest razem powiązane...Odpowiedź