rozstąpiły się morza zadrżały gór słowo utkwiło w sercu tętnią oceany rozpusta dnia przepełniona nocną wilgocią bez dotyku cienia zaznać pragnie nocny szept modląc się do białych ścian trwoni swój głos tchnieniem słodkości przebija się przez mrok osłupiały tłum napotkanych oczu tylko bramy brak klucza i tańczy nimfa w czerwień duszy odziana na bezgwiezdnym niebie zatacza kręgi spiskuje z księżycem nie z siostrą gwiazdą tej jednej myśli oddana pożądaniem spleciona jej dusza jedynej rozkosznej chwili...