oj to prawda...słodycz chyba to największy zabójca...rozpływa się delikatnie na języku, mami gardło, spływa przełykiem...i ciach, niszczy wszystko! głównie linię, cienką talię zmienia w kluchę, biodra szafą czyni, charakter przemienia w leniwca .... a takie to dobre było, takie przymilne i rozkoszne....a feeeeee słodyczy :-)))