Pustułki krzykiem walczysz ze świtem. Mało kto rozumie, Jak piękne to imię, Światłem pachnące w tłumie .
Kruchymi skrzydłami nad ulicami Rozdzierasz powietrze. Na każdym ich centymetrze Kwiaty znaczone bliznami.
Widziałem jak płoniesz Samotnej nocy srebrem. Chwyciłem w dłonie Szarpiacą się z gniewem.
Taką Cię pokochałem. Dziką, jak grzywa mustanga Horyzont gnająca cwałem, I zaprosiłem do tanga.
Razem bez ruchu tańczymy ze słuchu, Ramiona dziewczyny jak szalik. We wspólnych ust cichym duchu Tańczmy tak do końca tej chłodnej sali. Ciepło wilczych łap, ptasiego puchu I miłość rzeźbiona w stali.