Przyszłam na spotkanie jakby przed czasem Przysiadłam w parku samotnie na ławce Szum złotych liści tańczących w locie Jak piękną jesień widzę na oczy. Promyki słońca i zapach lasu Wprawiły mnie w cudowny nastrój. W ciszy, spokoju i wielkiej zadumie Podziwiam cudną polską naturę. Oczy przecieram z niedowierzania Gdy widzę Pana w kuckach przy ławkach Nie zbierał żołędzi, kasztanów czy szyszek Z maseczką na oczach chciał się wytrzeć. Zamarły liście i ucichły trele Bo to było w południe w niedzielę. Park stary jest, wiele już widział Szybko wróciło wszystko do życia. Słonko barwi szaty drzewostanów Park cicho śpiewa o ludkach z kasztanów.