Przyjechała rodzina Co mieszka w onym mieście Tylko siedemdziesiąt siedem przecznic Na lewo od Franciszkańskiej 3 Z zamiarem że pójdziemy pod konkatedrę Wyburzyć pomnik A może jeszcze inne ze trzy
Milczeliśmy Przeczekaliśmy jak leonidów kamieni roje A potem jakoś tak wspólnie W porozumieniu dusz spokojnie Wybrzmieliśmy Ja i kochana Ty Kto bez winy niech burzy pierwszy
Potem po prostu włączyłem Przechodnia o wschodzie Otworzyłem szampana i cydr I już piliśmy latorośl i kosztele Nie gorzką czerninę z krwi Starych i wciąż nowych win
Choć boli mnie Choć wstyd mój wielki Święci gwałcili Najukochańszych Mu Tych najmniejszych