Podwieczorek z obłoków
Przygarbione kapliczki
przysypane uliczki
płynie z nieba
niewinność śnieżynek
Białe gwiazdki figlarne
lecą z nieba i tańczą
zima gra im na lutni ze śniegu
W parku jest tak bajecznie
biało czarno jak we śnie
dąb samotnik okryty woalem
Zastygł kasztan w bezruchu
zamarł pejzaż w uczuciu
przyprószonej uśpionej arkady
Ciężkie chmury nad borem
przytłaczają ogromem
przysypane korony i pola
Modrzew watą okryty
rude ukrył w zachwycie
wachlarzami przyodział ich mrowie
W sadzie jest tak przytulnie
biała sanna z płóz dumna
nas zaprasza do walca na śniegu
Zamarł szpaler z pomników
dzień przywitał zmrok ciszą
słychać tylko jak pies gdzieś ujada
Kiedy zmrok przywiódł nocą
podwieczorkiem z obłoków
wilk z watahą zawyli -hen w borze
Czy to zima czy jesień
biały puch cieszy oko
ulegając bezwiednie Naturze