Przybyłem milczeć a głos zabieram choć szeptem Przybyłem aby być posłuszny a czasem idę za swoim sercem
Miałem być ślepy na prawdę a patrzę i widzę naszą brzydotę Świat mówi codziennie patrząc prosto w moje oczy Tu nic już nie może się wydarzyć A ja się śmieje do łez Wiem dobrze Nie jestem doskonały
Nie jestem dojrzały ani nawet dobry Jestem krzywym brudnym paluchem skierowanym gdzieś indziej (na księżyc na słońce?) Dumny jestem że istnienie mnie wezwało dlatego z szacunkiem odmawiam bycia tobą Nie czuję tak jak ty Nie rozumiem ciebie i nie zrozumiem jak ty jestem wiecznie zmiennym fenomenem Jedynie teraz siebie mogę poznać i niewiele zrozumiem zanim przeminę Ale kwiat wzrasta nim zwiędnie i nie zna przyczyny Nie potrzeba rozumieć by się cieszyć radować się i kochać to stany nie rzeczowniki uczyć się pragnę żyć w zgodzie z sobą nie depcząc kwiatów swej duszy nie nienawidząc i nie będąc chciwym ani się niczym nie niewoląc Po to żeby nie deptać i nie zabijać ciebie
Ciekawa historia
Ciekawa historia