przy stoliku nad filiżanką kawy wsłuchując się w szum miasta siedział szkicując plan dochodziła dwunasta potem wstał wyszedł niezauważony w czapce na głowie zimnem powiało a potem to właśnie się stało usłyszeliśmy o nim w dzienniku na ulicy dym i dużo było krzyku przebiegł ktoś zakrwawiony złapałem rękę mojej żony w miczeniu spojrzeliśmy sobie w oczy dla nas ten świat jeszcze się nie kończy