Mój Paryż
przemierzając swoją ścieżkę
wdycham zapach poranka
chowając pod powiekami
pierwsze promienie słońca
liście zaczepiają mnie zielenią
otulając skórę delikatną rosą
bose stopy w mchu
szukają ukojenia
a grajkowie cisi
bez fortepianu i skrzypiec
śpiewają w niebo-głosy
strojąc się w piórka
mrużę oczy
kiedy tafla skrzy się słońcem
wodząc wzrokiem
za stadem dzikich kaczek
pozwalam się objąć
źdźbłom kołysanym przez wiatr
przystawiając palec do twarzy
przymykam oko
by słońce było jak paznokieć
zatracam się
w sobie
w Tobie
próbując dosięgnąć lilii
by wpiąć ją w Twe włosy
27.08.2012
Dodaj odpowiedź 27 August 2012, 22:55
0 Przepiękne...
Tak naturalne, subtelne, delikatne, że nie umiem znaleźć słów.Odpowiedź 27 August 2012, 22:08
0 Z przyjemnością przeczytałam Twój piękny wiersz i miło, że już wróciłeś :)))
Pozdrawiam serdecznie Michale :)))Odpowiedź 27 August 2012, 21:53
0 Miło Cię Michałku widzieć ;))
Mam nadzieję, że wyjazd był udany...A wiersz....pięknyyyyyyyy. Gratuluję :))))
Spokojnego wieczoru :)))
Odpowiedź 27 August 2012, 21:48
0 Przeszłam się z przyjemnością po jego alejkach... :)
Witaj, Michale:)Odpowiedź