Od dziecka wpajane jest, że musimy to, musimy tamto, koniecznie będąc już dorosłymi musimy wszystko, bo ktoś tak uważa, musimy być przykładnymi klockami w czyjejś układance, wciąż w nowej i innej, tylko my musimy być tacy sami, cisi, grzeczni, posłuszni, pracowici, bezproblemowi i oczywiście lojalni... Kiedy przestajemy to ogarniać, albo dostrzegamy, że inni nie muszą, że zostaliśmy zmanipulowani, albo nadal jesteśmy, coraz bardziej, to trafia do nas, że wcale nic nie musimy, że to tylko nasza dobra wola, że wcale [...]
Moje nic nie muszę z kolei, to takie, że i tak w niektórych sprawach przygniata mnie "przymus" poczucia obowiązku. Wtedy muszę... w zasadzie chcę, pomimo, że nie muszę. Gdy zaś nie muszę, to wtedy nikomu nic do mnie i do tego czego nie muszę :-)))
He he Alice, moje NIC, też oko ma przymrużone ;) Ale ( i wcale nie chodzi o Twoją liczbę mnogą hihi ) czasem jak sobie tak człowiek pogada sam do siebie to i "głupotę" sam sobie wybaczy ...