Prosiła tylko o to, by był. Nie był w stanie zrobić nawet tego. To, co się z nią działo nie miało dla Niego najmniejszego znaczenia. Ona tak bardzo chciała wtulić się w Jego ramiona i pokonać przeszkody codziennego życia…
Obudziła się. Pana ‘Razem na zawsze’ już nie było. I nieważne, że ją to bolało.. Że długi czas cierpiała.
Liczyło się tylko to, że był on wolny. Że mógł się stać kimś, kim nigdy do tej pory nie był. Mógł być sobą, bo podobno… Przy Niej się dusił. Jak CO2 zatruwała Jego otoczenie.
Ludzie plują na wszystko co ich otacza a karuzela z madonnami nad wesołym miasteczkiem kręci się w koło obłędu wrzucona a nad Jerozolimą płaczące matki a nad matkami Ona Czarna Madonna w złotej koronie z Różą zwycięstwa przy skroni w dłoniach wzniesionych dziś do modlitwy niesie zwycięstwo Koronie ''' '' ''' Pluto mówię! ach pluto... pluralizm no ludzie plują na wszystko
tak ironicznie. a że facetów wrzucam do jednego worka i nie rozdzielam ich, więc siedzą w tym worku nie mając do mnie dostępu, takie egoistyczne i bolące trochę nawet dla egoistki, ale tak już się nauczyłam. ich takie puste 'na zawsze' stało się dla mnie żałosne i uodporniłam się na to w miarę możliwości. o tak.
Pan 'Razem na zawsze', idealnie powiedziane.. i choć ten Pan to trzy puste słowa to strasznie mi się to spodobało, może właśnie dlatego, że dla ja takich panów ironicznie traktuje..