powiedział Pan do ludu wybranego "pójdźcie za mną a ja wam pobłogosławię nie będziecie łaknąć ni picia ni jadła złotego cielca będziecie mieć za nic"
odpowiedzieli mu głosami pełnymi zapału z wiarą "prowadź nas o Panie a my pójdziemy gdzie Twe stopy podążą tam i nasze ślad zostawią"
i poszedł Pan drogą ciernistą pełną kamieni i wężów jadowitych gdzie każde drzewo szumiało złowrogo a rzeki karmazynu miały kolor prowadził ich ku bramom raju nie oglądając się za siebie
szeptali miedzy sobą bracia i siostry narodu wybranego że nie taki los sobie wybrali pełen cierpienia i wiecznej trwogi i poczęli odchodzić wpierw z lękiem by później nie kryć się wcale
a Pan szedł dalej swą ścieżką i stanął przed bramą wiecznego szczęścia spojrzał za siebie i ujrzał garstkę tych co trudy przetrwali i rzekł im "do was należą klucze tego miejsca lecz teraz wróćcie do tych co zbłądzili powiedzcie że na nich czekam bo bez nich puste będzie me królestwo"
zdziwili się ci co tam słuchali słów tego co prowadził ich tak długo że teraz muszą szukać tych co łatwiejszą wybrali drogę
wtedy im rzekł głosem ojcowskim "oni cierpienia zaznali w swym pędzie którego wy nie poznacie nigdy idźcie więc moi wybrani i przyprowadźcie do mnie tych co mnie wołają w swej biedzie"
poszli więc w drogę powrotną i pokolenia już przeminęły a Pan wciąż czeka na tych co kiedyś zbłądzili na ścieżkach swego życia
Już Grecy wiedzieli dlaczeco historia wymaga muzy, Klio, wsporającej tworzących artystyczne wizje historii, ten cielec i cierpienia narodu wybranego coś więcej oznaczają, pozdrawiam