Początki demokracji
Potężny Mścisław
Słusznie zresztą
Zwany Mścisławem
Kupił pokaźne lustro
Od kupców z południa
I był to pierwszy dzień
Od dość już dawna
Kiedy nikt
Ale to nikt nie zginął
Następne dni
Też okazały spokojne
Władca począł namiętnie
Poznawać tajniki swej twarzy
W miejsce okrucieństwa
Wtoczyła się próżność
Głęboka refleksja
Jak i naukowa ciekawość
Wszyscy odetchnęli z ulgą
Odważniej mówiono
A z czasem poddani
Zaczęli nawet pyskować
Mówiono o chorobie umysłu
Opętaniu przez demony
Przedwczesnej starości
A nawet -odruchach sumienia
Żony jego wpierw niepewne
Nawet zazdrosne
Traciły do niego szacunek
By na końcu nim zwyczajnie pogardzać
Szeptano potem mówiono
Najpierw mniej potem bardziej dosadnie
O niechybnej potrzebie
Zmiany władzy
I właśnie wtedy
Wielkie lustro rozbiło się
Na drobne kawałki
Budząc gniew wygasłego wulkanu
Oczywiście musiano
Zabić Mścisława
Zbyt wiele było
Do stracenia
Autor
Dodaj odpowiedź 19 February 2017, 17:46
0 Wymowny .
Pozdrawiam Ciebie Grzegorzu . Spokojnego wieczoru;)Odpowiedź