Wszystko masz przed noskiem, tylko nie dostrzegasz :) :P Ja fortepian kocham najmocniej, choć bywało, że nawet wokalu swojego nie żałowałem, ale... mówili, żebym ich najpierw zabił, a później śpiewał, heheh :P
"Gdy się miało szczęście, które się nie trafia: czyjeś ciało i ziemię całą, a zostanie tylko fotografia, to - to jest bardzo mało..."
Pewnie się powtarzam, ale na szczęście Tobie zostało coś więcej niż fotografia, coś więcej niż tęsknota, coś więcej niż cisza... I w tym czymś mieści się całe DNA serca.
I poszedłem sobie trenować, a wpis wyparował? Może nie umiem się Adnachiel'em posługiwać... :P Napiszę więc jeszcze raz, że serce nielota czasem szuka zabliźnionej straty. Ale masz rację, i ja to wiem, że w moich cherubinach :) odnaleźć i odzyskać mogę każdą utraconą wszech-miłość.
Sakramencko bolą mnie teraz ręce :D Ale jeszcze mocniej cieszę się z naszego porankowego duetu :)
Szkoda, że nie można gwiazdek rozdać na wpis. "DNA serca", i nic więcej nie trzeba tu dodawać.
Trochę tych gwiazdek już mi narozdawałeś, także się nie rozrzucaj:) Miło dziś widzieć ten wiersz na odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie! Gratulacje i uściski:) Ps. Lepiej trenuj na klawiszach fortepianu, wszak najpiękniejszy mięsień to serce, tak mi ktoś kiedyś podpowiadał... ;))
Właśnie przez ten najważniejszy w człowieku mięsień, nie mogę kapcanieć przed fortepianem :) Coraz silniejszy nich się staje. Michał Anioł też rzeźbił w kamieniu :)
Gwiazdy... Tak, to ja, przyznaję, trochę ich porozrzucałem po drodze :) Ciebie nie było, a ja sobie przysiadłem wśród świetlików, czytałem, zachwyt wymuszał skupienie i odbierał mi mowę. Cała przyjemność przypadła nielotowi :)
Ciesze się, że wiersz Ci się spodobał. Ja zawsze mam wątpliwości :D Ale skoro nie potrafię napisać go od nowa, po innemu i inaczej, znaczy, że takiego go już zostawiam :) I nieład na mojej głowie też :))
Dziękuję za powinszowania, uściski lubię i tak najbardziej :))