Menu
Gildia Pióra na Patronite

li

porannego słońca
na niebie
rozkwitły rany
zatrzymał się czas
i wzrok
od wzruszenia
szklany

odkąd pamięcią sięgam
zachwycałaś się
najdrobniejszymi ze zjawisk
a raczej oboje
nawet tym
jak się przyroda
dzieliła na dwoje

jak tę żywopłotkę jesienną
od ogrodzeń oddzieloną
od płotu półpustego
na ziemię
od liści czerwoną

niezauważalnym ruchem
drzewnych stożków
na wietrze
wypełniam twój dzień
ruchem tak ukrytym
że bez chwili zamysłu
niedostrzegalnym jak cień

jam jest jak niebo
a ty
niby marzycielka
najniefrasobliwsza
jak chmurka
po mym sercu
wolno płynąca
najleniwsza

pas nieba jest długi
i wyraźnie zarysowane
są jego smugi
lecz choć wschód
zjawiskiem
jest pięknym przesadnie
przygotować
i posprzątać
muszę poń ładnie

jam jest odwieczne
pragnienie zakochanych
zwiastun wspomnień
i ocząt szklanych

jam jest niebo

gdy więc brzoskwinia
i czerwień
aksamit czerni
po całej szerokości liźnie
ślubuję nie spocząć
póki bielą obłoków
tych smug nie zabliźnię

nie chcę...
tak trzeba...

6950 wyświetleń
58 tekstów
18 obserwujących
  • 14 October 2020, 17:15

    maba, staram się jak zawsze i jak zawsze dziękuję :)

  • fyrfle

    14 October 2020, 14:30

    Taki poemat zwiewny, jak babie lato, które wędruje w przestrzeni łąki, nie chcąc przysiąść między groszkami złotymi wrotycza, a oscypkami nasion jesiennej róży, o smaku zdrowia, kiedy magia przemieni ją w lekarstwo nalewki.