Poranne niebo przeciągnięte różowym obłokiem śluzu jak kisiel smugę ciągnie wśród turkusowych żył pękniętego nieba
Dwie pałki drzew jak szczotki do mycia toalety najeżone graficznie wciskają się w symfonię upławów przestworza istnienia i nagle grafiką staje się płot i każda myśl sumienia jaskrawość wylana na twarz rozpala wnętrze człowieka
Spluniętych liści szelest pod nogami brązowy w oddechu tonie w kałuży świeci na murze zaspany halogen w czerwonej czapce biegnie sportowiec....