Poprzez złudzeń przepastne knieje kroczy tropem nadziei złudnych… Ciernisty szlak… wiatr oczom wieje Smutek władcą myśli bezludnych
Mórz bezpańskich łez, nigdy nie omija… Przyklęka tam, jak nad mogiłą nieznaną Swoje ukradkiem z policzków spija… kryjąc w uśmiechu swą twarz stroskaną.
Jeśli nie dojdzie… żalem zagubiony odda się w jasyr jego przeznaczenia Z drogi tej niemocą wiary zawrócony... Zaśnie… nie nastawiając już budzenia.
o czym jest ten utwór? nie chwytam go kompletnie..poważnie czym zachwyca? /nie pytam autora../
Że tak powiem... drogi Jacusiu... ogromnie Cię lubię i Twoje wiersze również Tych które do serca mało mi przypadną nie komentuję...czasem faktycznie ich nie rozumiem i może dlatego... Jeśli ...jak napisałeś że rozumiesz ani Cię nie zachwyca to po co komentarz uszczypliwy?Wystarczyło przeczytać ...stwierdzić że do bani i na tym zakończyć...znam Cię troszkę...z dobrej strony oczywiście i przykro patrzeć na Wasze waśnie...choć masz również prawo wyrażać swoje zdanie to jednak wolę Cię w przyjacielskim wydaniu:) przypuszczam że chodziło Ci o moją odpowiedź... Druga sprawa że fajnie jest zachłysnąć się wierszami Romana i zapewne to nie tylko moje zdanie...
Nasza nadzieja gaśnie wraz z ostatnim płomykiem naszego życia ,do puki on się tli,puty jest nadzieja i obyś Romku budzik miał zawsze przy sobie[,tak na wszelki wypadek]-miłego wieczoru,pozdrawiam serdecznie