popołudniem życia częściej oglądam fotografie w stawach coś mnie strzyka zadyszka łapie włos sam sobie stał się fryzjerem sam się rozjaśnia i spada z żelem policzki ze skórą już niemłodą chylą się, witając się z brodą na szyi jakby przybyło skóry harmonijki widok tworząc ponury bicepsy jak dwa puste hamaki kołyszą się, gdy coś chwytam, coś łapię powyżej pępka uwypuklenia skąd tam się wzięły? pojęcia nie mam a tylna strona? tu jakiś cud czyżby to z góry spłynęło w dół? spodnie za ciasne gumka uwiera raczej spódnicę teraz ubieram nad paskiem fałda oponą zwana luźniejszą bluzką kamuflowana i tak ze szczupłej, drobnej damy stałam się kopią kochanej mamy
brawo! ;)
Dystans do siebie to jest to! Pozdrawiam🙂
Zgadza się, treść na wyrost, ale trzeba dać sobie czas, aby później szybko przywyknąć. 😊
Autokrytyka zawsze jest bardziej ostra w ocenie niż krytyczne spojrzenie kogoś patrzącego z boku na stan faktyczny 😉Tutaj podana z humorem i na luzie. Uśmiecham się mając nieomal pewność że jest ostro przerysowana 😊
Brawo za poczucie humoru i samokrytykę. Mimo wszystko to bardzo pogodny wiersz 🙂
brawo! ;)
Dystans do siebie to jest to!
Pozdrawiam🙂
Zgadza się, treść na wyrost, ale trzeba dać sobie czas, aby później szybko przywyknąć. 😊
Autokrytyka zawsze jest bardziej ostra w ocenie niż krytyczne spojrzenie kogoś patrzącego z boku na stan faktyczny 😉Tutaj podana z humorem i na luzie. Uśmiecham się mając nieomal pewność że jest ostro przerysowana 😊
Brawo za poczucie humoru i samokrytykę. Mimo wszystko to bardzo pogodny wiersz 🙂