Zamęczone noce
Pomruk silnika, noc dławiące cienie,
Miodowe flary ulicznych latarni.
Stłumiony strzał drzwi przywołuje Narnię
Płynącą słońcem w Twoim spojrzeniu.
Jesteś. Jesteś obok. Przy mnie.
Twój zmęczony oddech
Roztapia głosy skute chłodem,
A mrok zbity uśmiechem ginie.
Zwykłość tak nagle przestaje gnić.
Dłonie śpiewają chórem.
Aksamit Twojej skóry
Chce już w stęsknionym domu być.
Prawda prosta, galop niepokoju
Spłoszonego odwagą słów,
I nie ma już kłów.
Radością mnie poisz.
Iskierka skrzy pięknie niewielka.
Kiedy gasnącą kładę na sercu,
Pragnę tej nocy i każdej wciąż więcej.
Uśmiecha się wtedy i nie boi już lusterka.
W świecie, gdzie normą jest usterka,
Śmiech nosi spodenki na szelkach
Skacząc po dorosłych bierkach.
Wystarczą rozpostarte ręce
I łopoczące łukiem rzęsy.
Quid Quidem