ZMRUŻ OKO, UŚMIECHNIJ SIĘ CIAŁEM I DUSZĄ CIESZ SIĘ.
Pomiędzy niebem czerwcowym błękitnym
Niebieskim jak lazurowe mogą być tylko
Klejnoty oczu ukochanej kobiety
A ziemią w bujnej zielonej czuprynie
Traw kwitnących czekających żęcia
Gejzerną bujnie jak kwiat kalafiora wykwitł
Grill
Buchnął obfitością full wypasionej kompozycji
Jak piwonii płatków gąszcz mięsiwa furczy
Ależ bogactwo kunsztu operatorki
I kompozytorki czerwcowego magicznego
Sobótkowo-świętojańskiego wianuszka
Kolorów smaków zapachów i ta przecudnej alchemii
Mgła dymu wiercącego w nozdrzach
I wywołującego niekontrolowany ślinotok
Jak ostróżka tak grill zakwitną raz drugi
Zmiana gamy kolorów nowa tęcza smaków
Inne konstelacje zapachów
Są krążki cukinii
Na pajdy prawdziwego grillowanego chleba
Czekają masło i ząbki antybiotyku
Czosnkocyliny
Jeszcze makrelą wpłynęła na szeroki przestwór rusztu
I śpiewa jak bohaterka z książki Fiedlera
Jest i trzeci pokos jak ten wrześniowy
Nadziany na kolce niczym róży ostrewki
Multi kulturalny łączący pokolenia gusta
Ideologie i przenikające się
Niekoniecznie jednokolorowoskórne miłości
Wniesiono bowiem w kolejności porządku
Szaszłyki mój szczęśliwy i doceniony żołądku
A na kiju cuda nie wida mięsa i roślinności
Nawet rozjechane kot i jeż rozdzieleni
Truskawki rabarbarem i mango z papryką
Kotlina Żywiecka biesiaduje mopanku asani
Autor