Pójdźmy gdzieś, zróbmy coś
Z wiatrem pobiegniemy wzdłuż drogi
Przez krajobrazy i kamienie
I padniemy z drżeniem,
Gasząc płonące nogi.
Szepty liści poprowadzą dalsze kroki,
Między snopki słonecznych włosów,
Cięte przez leśnych koron kosy.
Bagna obejdziemy bokiem.
Aż dotrzemy do widnokręgu.
Tam, na granicy nieba,
Posmakujemy chleba,
I zrzucimy wszystkie błędy.
Pomajtamy nogami z krawędzi świata,
Jak błazny na pustym tronie.
W dłoniach ucichną dłonie,
A kurz osiądzie na kratach.
Wtedy całą udrękę
Zatopiłbym winem
A moją dziewczynę
Poprosiłbym o rękę.
41 485 wyświetleń
573 teksty
6 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!