Menu
Gildia Pióra na Patronite

Wędrownik

Zulus

Zulus

Pojawia się pierwszy promień na horyzoncie życia.
Po chwili słychać płacz dziecka, krzątające się pielęgniarki, lekarzy
widać radość na twarzy matki oświetlonej słońcem.
To początek dnia, wędrówki Słońca po widnokręgu.
Z czasem świeci ono coraz mocniej jednak cały czas nieśmiało.
Słychać tupot małych stópek,
radosny śmiech malutkich dzieci.
Nadszedł poranek a Słonko jest wyżej nad lasami i polami
uśmiecha się wesoło do kota wygrzewającego się na parapecie.
To pora dnia pełna radości zabawy kiedy to dziecko wychodzi an dwór, bawi się w ganianego, lepi w piaskownicy babki. Jest beztroskie.
Przed południem nasz młody człowiek wraca ze szkoły maszerując między polami.
Co dzień wstaje rano i uczy się...ile jest wody w wodzie, czym jest Bóg, honor ojczyzna ale wracając do domu kładzie się na łące i zaczyna myśleć o cudzie jakim jest Słońce.
Widzi białe obłoki znajdujące się w oddali.
Południe. Nasz młody człowiek jest już pełnoprawnym obywatelem.
Kroczy dumnie chodnikami z dowodem w kieszeni i myśli, że jego życie się nie zmieni...
Błędne to myślenie, gdyż Słońce właśnie chyli się na niebie ku zachodowi na swojej drodze życia.
Zegary pokazują piętnastą. Nasz człowiek kroczący chodnikiem tonie w tłumie ludzi wychodzących z pracy.
Staje. Zastanawia się co się dzieje? Kroczy wraz z nimi zacienionymi zaułkami ulic tylko po to aby znowu zawrócić i iść w przeciwną stronę.
Nie wie co zrobić. Biegnie, staje, biegnie, staje aż w końcu spogląda na słońce.
To chyli się ku zachodowi. Ludzie zniknęli z ulicy.
Nasz zmęczony wędrowiec wraca do domu. Rzuca swój bagaż życia na starą podłogę, która skrzypnęła pod tym ciężarem.
Patrzy przez okno szklistymi oczami.
Zostaje sam na sam ze swoimi wspomnieniami, które nim targają, serce z radości i smutku rozrywają.
Ze smutku, że pora snu się zbliża.
Strażnik czasu już wybija pełną godzinę.
Ding-dong! Ding-dong i czeka na nas z wyciągniętą ręką.
Nasz człowiek kładzie się na swoim łóżku i jeszcze raz spogląda na swoje słońce.
Wzdycha. Dwie łezki spływają po bladych już policzkach.
Mieniąca się czerwienią gwiazda świecąca na niebie znika
a wraz z nią człowiek stojący na widnokręgu życia.

4105 wyświetleń
24 teksty
0 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!