Pod ciężarem nieszczęścia przerwałeś życia wędrówkę by na dróg ciernistych rozstaju zastygnąć w pozie obolałej z rozdartym sercem i duszą U stóp Twoich przysiadłam pełna nadziei, że czułym słowem oddalę twój smutek i cierpienie Że obecnością wypełnię samotność a miłością pokonam zwątpienie I tak w niezłomnym postanowieniu trwam niestrudzenie dzień po dniu Ty, odgrodzony murem rozpaczy równie niezłomnie i niestrudzenie tkwisz w klatce własnego nieszczęścia