Podążam za światłem, co gdzieś w oddali wątłym promieniem próbuje się palić. Rozjaśnia ciemność ten błysk aureoli. Może mi drogę odnaleźć pozwoli…
Świeże powietrze od skrzydeł trzepotu przywraca oddech, nie zamykam oczu. Głucha i ślepa, w matni zapomnienia, cudu doświadczam. Cudu przebudzenia.
Podążam za ciepłem tych anielskich skrzydeł, mimo, że twarzy wciąż jeszcze nie widzę. Tli się nadzieja. Uśmiecham się do niej. Czy w moim sercu też ogniem zapłonie…?