Podając sobie raz jeszcze znajome prawe dłonie Słowa przysięgi wyblakłe bez uniesień powtarzać, Gdy coraz ciszej biją serc weselne dzwony, I dawno już odleciały motyle z dusz ołtarza.
O miłości ustami spękanymi opowiadać, Gdy głos utknął w gardle potokiem łez dławiony. Z wierności serce zranione szeptem wyspowiadać, Gdy marzenia przez codzienność zostały zdradzone.
Uczciwości pieczęć położyć na omdlałym ramieniu, Gdy złote kłosy dni wichrem czasu pochylone, A za plecami niepewność kładzie się długim cieniem Na błękitne niebo, szarością między nami podzielone.
Lecz gdy "na dobre i złe" nie takie jak się śniło, A słowa dawnych przysiąg ogniem dni sprawdzone, Sumienia gwiazda na straży miłości błyszczy śmiało, Bo związane na wieki w niebie, co przysięga na ziemi spoiła.
jakże często słowa przysięgi o miłości dozgonnej która wszystkie przetrwa klęski ulatują w mrok zapomnienia przy pierwszym podmuchu wiatru niosącego szary pył zwyczajnego życia
"Gdy coraz ciszej biją serc weselne dzwony, I dawno już odleciały motyle z dusz ołtarza."
Wielkie emocje jak barwne motyle - intensywne, choć krótkie jest ich życie... Gdy wspólne niebo po latach codzienności "szarością podzielone", jedynie ów "gwiazda sumienia" rozjaśni może jego mroki.
Kolejny Twój wiersz Madziu, w którym mądrość przyodziana jest w piękną szatę słów :-)