Pod płochym spojrzeniem czai się nieśmiałość. Różane lica granicą uśmiechu. Serce się wyrywa jakby pędzić chciało. Malinowe usta namawia do grzechu.
Próbował artysta stworzyć dzieło sztuki. Olśniony urodą młodziutkiej dzierlatki. Miast skupić się w rysach całokształcie piękna wpatrywał się w oczy. Modre jak bławatki.
Zerkał zza sztalugi na śliczną statystkę. Skręcał w zamyśleniu gęste handlebary. Wyszeptał pod nosem lekko zawiedziony - jaka wielka szkoda że juz jestem stary.
Nie oszczędził czas panny jak również malarza. Tylko na portrecie młodość jej zachował. Kładzie świeże kwiaty pod rosłym pomnikiem. Tam gdzie dawno temu artystę pochował.
Nie będzie morału. Może zakończenie. Czas zagoi rany lecz nie cofnie lat. Bywa że pozwala nam wraz z wyobraźnią zajrzeć w głąb historii i z pomocą dat.