Podróż
Pociąg stoi na stacji ,wczesny poranek ,jeszcze świta
Ja znowu w poniżeniu wracam do domu
Nie pamiętam tej drogi i tych twarzy.
Tydzień za tygodniem blednie
Co raz bliżej do końca
I wsiadam w ten pociąg
chociaż na chwilę dać sobie odpocząć zanim demony się zjawią.
Droga ta wcale nie prowadzi do domu
Skończyły się papierosy i skończyły się pieniądze.
Pola i lasy matka czeka
Chyba nie było mnie wieki
Wolałem tu dzień w dzień bawić się rozrzutnie
Nie pomoże tu paracetamol i nie pomoże tu sen głęboki
Czekam aż ten pociąg stanie , bo myśli w głowie pędzą jak gonitwa.
Siedzę sam i myślę co wczoraj się działo
coś jakby wódka wypita gdzieś na murkach
Coś jakby zdrada ,zapomniałem ,że w domu czeka żona
może śpi już w innych ramionach
Chociaż na chwilę zobaczyć własną córkę
chociaż moja twarz dla niej rozmyta jak farba na płótnie.
Nie mam już pracy i nie mam już chleba
Nie mogę tu tego wytrzymać
Ostatni łyk trunku z mojego plecaka , a ta podróż znowu mnie dusi
Autor